czwartek, 23 grudnia 2010

Część 1 magicznej historii

-Ptaszku mój kochany, wyśpiewaj mi gdzie można znaleźć pyszne orzechy- Zachęcała ptaszka Fiore.
- Ćwir, ćwir- gwałtownie odpowiedział ptaszek i nerwowo odleciał. Fiore spojrzała się do tyłu. Szła tam na swój patrol wataha zła Ortanusa. Fiore zniknęła. Pojawiła się przy Ashley.
- Ashley koło świętego drzewa Eiva przechadzała się wataha zła Ortanusa!
- Nie raz do się zdarzało, to tylko patrol.
- Taak ale zmierzali prosto na nasze święte drzewo! Coś mi tu nie pasuje, zawsze mijali to drzewo.- Powiedziała Fiore.
- Za bardzo się wszystkim martwisz- odpowiedziała Ashley.
- Ja tam idę.
- OK- odepchnęła ją od siebie Ashley. Fiore zniknęła i pojawiła się koło świętego drzewa. 
- Gdzie patrol? Nikogo nie ma. Tak szybko? UUUCH, ZOSTAW MNIE!- Jeden ze strażników Ortanusa złapał Fiore w siatkę.
- Mamy ją!- Krzyknął do szefa Ortanusa.
- Tyy głupku, niee zaraz... zniknie.- Krzyczał Ortanus, ale Fiora już zniknęła.
- Dobrze że mam tą moc. Teraz idę ich pokonać!- Wszyscy nadal stali pod drzewem.
- Ziemia!- Krzyknęła Fiore. Nagle pod Ortanusem i jego strażnikami zaczęła zapadać się ziemia. Lecz silny Ortanus wykonał długi skok i uciekł. Pod innymi się zapadło.
- Wydostaną się za dzień, czy dwa- powiedziała po cichu Fiore i Ortanus. Fiore zniknęła pojawiła się przy Ashley w jaskini złota.
- Pokonałam ich! Dlaczego jesteś w tej jaskini?- Zapytała się Fiore
- Fajnie, bohaterka dnia... Bo lubię, tu jest cicho i spokojnie.
- Ale dzisiaj dzień! Jakoś tak nudno. Nic się nie dzieje ciekawego i zawsze to samo. Nuda...
- Idź do innych.- Odepchnęła ją znowu Ashley. Fiore zniknęła. Pojawiła się przy drzewie gdzie Ima i Lonny grali w magiczne karty.
- Cześć wam. Dzisiaj pokonałam armie Ortanusa :D 
- Świetnie, to naprawdę rzadkość... Phi!- Odpowiedział jej Lonny.
- Tak wiem, to żadna nowość, po prostu mi się nudzi. Zawsze były sprawy na śmierć i życie, a teraz...? Nic! 
- Mam dla Ciebie zajęcie. Mam tu złapanego strażnika Zuko. Chciałabyś uczynić z niego worek treningowy?- Zaproponowała  Ima.
- Jasne!- Fiore weszła do namiotu. Rzeczywiście tam był strażnik.
- Zaraz... pułapka... chwila.........przyjdzie.........pokona......Or- Or............Zu........- Tyle zdążył powiedzieć. I po prostu zniknął. Rozpłynął się. Umarł...
- Ej, zdechł. Coś mówił, jak by ostrzeżenie, ale to bzdety.- Ima i Lonny spojrzeli się na nią wielkimi oczami. 
- Ataaaak!- Było można usłyszeć w oddali.
- Coś ty zrobiła?! Mogłaś tak od razu! Wzywam wszystkie wilki dobra, wzywam naszą całą Watahe! Strażnicy i naszą Ashley...- Powiedział nerwowo Lonny.
- Wreszcie coś się dzieje! Walka na śmierć lub życie!

Oo nudny dzień, a jutro przygoda! Zobaczycie czysta walkę magią! Zuko i Ortanus złączyli się! Czy ta mała wataha dobra ma szansę? To zobaczycie w następnym odcinku!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz